-Przeklęte lwy górskie...- Mruknąłem - Jestem Opal, alfa stada niezłomnych dusz. Nic ci nie jet? - Odparłem przyglądając się klaczy, kątem oka zobaczyłem ranę na nodze.
- Ja jestem Ines, mam małą ranę na nodze... - Widziałem że rana nie była taka mała, mocno krwawiła.
Odszedłem trochę od klaczy, i rozglądałem się za rośliną-Bandażem. Po kilku minutach szukania znalazłem ową roślinę. Wróciłem do klaczy.
-Która ta noga?
-Ta. - Klacz wskazała pyskiem ranę. Owijałem jej nogę, gdy skończyłem pomogłem wstać Ines.
-Na szczęście jesteśmy niedaleko doliny niezłomnych.-Powiedziałem.- Może chciałabyś dołączyć do stada?
Ines? sory że teraz, ale koń w stajni zachorował na raka... :`C
piątek, 29 stycznia 2016
czwartek, 28 stycznia 2016
Od Opala CD Ashavia
-Musisz na siebie uważać, wokół jest pełno gryfów, które żywią się mięsem koni, ale są aktywne tylko 4/5 razy w roku. I nie mogą wejść tutaj, mają za słabe płuca.-Klacz się nie odezwała.- Lepiej zejdźmy do doliny.
Ruszyłem na dół, kątem oka spoglądałem na klacz . Gdy zeszliśmy na dół klacz odeszła ode mnie i poszła zwiedzać. Około pół godziny potem klacz wróciła.
Ashavia?
Ruszyłem na dół, kątem oka spoglądałem na klacz . Gdy zeszliśmy na dół klacz odeszła ode mnie i poszła zwiedzać. Około pół godziny potem klacz wróciła.
Ashavia?
Od Ines Do Opala
Chodziłam sobie spokojnie po górach i podziwiałam niesamowite widoki. Co jakiś czas udawało mi się zaobserwować szybujące orły. Tęskniłam za takimi widokami. Wiele, wiele miesięcy uciekałam od pola bitwy, od wojny, od krwi...W końcu udało mi się uciec jak najdalej i dostać do miejsca, które kocham. Góry.
Wdychałam świeże, zdrowe, górskie powietrze. Było tak świeże, że aż miałam ochotę je jeść. Co kilkanaście minut zatrzymywałam się przy strumieniu, żeby się napić.
Po kilku godzinach zaczęło się ściemniać. Chciałam się gdzieś schronić. Chodziłam przez chwilę i znalazłam dość małą, przytulną grotę. Ułożyłam się w niej wygodnie.
Coś jednak zakłócało mój spokój. Coś nie pozwalało mi zasnąć. Po minucie niepokój ten nasilił się tak bardzo, że chciałam wstać. Tak, CHCIAŁAM. Nie zdążyłam.
Zza ściany z wściekłym rykiem i wrzaskiem rzucił się na mnie jakiś drapieżnik i wgryzł mi się w nogę. Zarżałam rozpaczliwie i próbowałam go odkopać. Nie byłam w stanie. Przez ranę po prostu nie miałam na to siły. Nagle usłyszałam tętent kopyt. Koń? Tutaj? A może to jakaś kozica...
Nie, nie myliłam się. Po chwili do mojej groty wskoczył jakiś koń i wypędził drapieżnika, rżąc, parskając i kopiąc. Kiedy tamten był już daleko, koń stanął przede mną. Wyglądał na silnego, był umięśniony, wysoki. Był kary a przez jego pysk przebiegał biały pasek.
- Kim jesteś? - jęknęłam. Rana paliła mnie tak bardzo, że ledwo mogłam mówić.
<Ogierze?>
Wdychałam świeże, zdrowe, górskie powietrze. Było tak świeże, że aż miałam ochotę je jeść. Co kilkanaście minut zatrzymywałam się przy strumieniu, żeby się napić.
Po kilku godzinach zaczęło się ściemniać. Chciałam się gdzieś schronić. Chodziłam przez chwilę i znalazłam dość małą, przytulną grotę. Ułożyłam się w niej wygodnie.
Coś jednak zakłócało mój spokój. Coś nie pozwalało mi zasnąć. Po minucie niepokój ten nasilił się tak bardzo, że chciałam wstać. Tak, CHCIAŁAM. Nie zdążyłam.
Zza ściany z wściekłym rykiem i wrzaskiem rzucił się na mnie jakiś drapieżnik i wgryzł mi się w nogę. Zarżałam rozpaczliwie i próbowałam go odkopać. Nie byłam w stanie. Przez ranę po prostu nie miałam na to siły. Nagle usłyszałam tętent kopyt. Koń? Tutaj? A może to jakaś kozica...
Nie, nie myliłam się. Po chwili do mojej groty wskoczył jakiś koń i wypędził drapieżnika, rżąc, parskając i kopiąc. Kiedy tamten był już daleko, koń stanął przede mną. Wyglądał na silnego, był umięśniony, wysoki. Był kary a przez jego pysk przebiegał biały pasek.
- Kim jesteś? - jęknęłam. Rana paliła mnie tak bardzo, że ledwo mogłam mówić.
<Ogierze?>
wtorek, 26 stycznia 2016
sobota, 23 stycznia 2016
Od Ashavii CD Opal
- Muszę przyznać, ładnie tu jest. - powiedziałam, rozglądając się.
- To prawda. Teraz możesz się rozejrzeć. - powiedział ogier, idąc w swoją stronę. Nie bardzo wiedziałam od czego zacząć, więc poszłam na przód. Nie wiedziałam gdzie idę, aż usłyszałam krzyk gryfów. Byłam w środku wielkiego gniazda! No to wpadłam w tarapaty. Uciekłam w górę, aż w końcu gryf zaprzestał pogoń.
- Co tak dyszysz? - spytał Opal.
- Ucieczka... Przed... Gryfami. - wydyszałam.
Opal?
- To prawda. Teraz możesz się rozejrzeć. - powiedział ogier, idąc w swoją stronę. Nie bardzo wiedziałam od czego zacząć, więc poszłam na przód. Nie wiedziałam gdzie idę, aż usłyszałam krzyk gryfów. Byłam w środku wielkiego gniazda! No to wpadłam w tarapaty. Uciekłam w górę, aż w końcu gryf zaprzestał pogoń.
- Co tak dyszysz? - spytał Opal.
- Ucieczka... Przed... Gryfami. - wydyszałam.
Opal?
Od Opala CD Ashavia
Wędrowaliśmy przez dłuższa chwilę. Z nudów zaczęłam nucić piosenkę:
Say something, I'm giving up on you.
I'll be the one, if you want me to.
Anywhere, I would've followed you.
Say something, I'm giving up on you.
Widziałem że klacz słuchała tego co śpiewałem...Doszliś my do mostu.
-Oto most nieśmiertelnych, ma około 15 km.
-To ostatnia część wyprawy?
-Tak, gdy zapamiętasz tę drogę pójdzie to o wiele szybciej- Zaśmiałem się.
Znów nastała cisza. Wsłuchiwałem się w "odgłosy ciszy" aż usłyszeliśmy niezmiernie głośny krzyk.
- Co to było? - Zapytała zaniepokojona klacz.
-To Gryf*! Uciekaj!- Zaczęliśmy biec do góry, na szczęście byliśmy już blisko szczytu.
Gdy dotarliśmy już nie było słychać gryfa, inne stworzenia prócz koni mają za słabe płuca by oddychać tak wysoko.
-Witaj w Dolinie Niezłomnych!
<Ashavia?>
Say something, I'm giving up on you.
I'll be the one, if you want me to.
Anywhere, I would've followed you.
Say something, I'm giving up on you.
Widziałem że klacz słuchała tego co śpiewałem...Doszliś my do mostu.
-Oto most nieśmiertelnych, ma około 15 km.
-To ostatnia część wyprawy?
-Tak, gdy zapamiętasz tę drogę pójdzie to o wiele szybciej- Zaśmiałem się.
Znów nastała cisza. Wsłuchiwałem się w "odgłosy ciszy" aż usłyszeliśmy niezmiernie głośny krzyk.
- Co to było? - Zapytała zaniepokojona klacz.
-To Gryf*! Uciekaj!- Zaczęliśmy biec do góry, na szczęście byliśmy już blisko szczytu.
Gdy dotarliśmy już nie było słychać gryfa, inne stworzenia prócz koni mają za słabe płuca by oddychać tak wysoko.
-Witaj w Dolinie Niezłomnych!
<Ashavia?>
Od Ashavii CD Opal
- Dobrze, skoro tak mówisz. - odparłam, i wyszłam by najeść się trawy. Nie była sucha, jak dnia poprzedniego, ale pyszna i słodka po deszczu. Opal jadł niedaleko, a jednak się nie odzywaliśmy. Najwidoczniej był taki jak ja - cichy, małomówny. W sumie pasowało mi to. Przynajmniej mnie nie irytował...
- Jesteś gotowa? - spytał się mnie.
- Tak. - powiedziałam, zakładając na szyję kieł, z którego zrobiłam naszyjnik. Kieł od mojego brata, jedyna pamiątka... Ogier spojrzał podejrzliwie na przedmiot, ale się nie odezwał.
Opal?
- Jesteś gotowa? - spytał się mnie.
- Tak. - powiedziałam, zakładając na szyję kieł, z którego zrobiłam naszyjnik. Kieł od mojego brata, jedyna pamiątka... Ogier spojrzał podejrzliwie na przedmiot, ale się nie odezwał.
Opal?
Od Opala CD Ashavii
Słyszałem już o koniach które przepowiadają przyszłość, ale nie sądziłem nigdy że takowego spotkam.
- Aha... Jestem Opal, A ty?- Uśmiechnąłem się.
- Ashavia. - Klacz wydawała się być miła, ale była najwyraźniej ostrożna w stosunku do obcych.
Zaczęło grzmieć, a po chwili pioruny uderzały o drzewa.
- Szukasz może stada?- Zapytałem.
- No... A może należysz do jakiegoś? - Klacz spojrzała na mnie.
-Tak się składa że jestem alfą Stada Niezłomnych Dusz. - Zaczął padać deszcz- Biegnij za mną!- Krzykłem i pogalopowałem do przodu prowadząc ją do jaskini. Otrzepałem się klacz również.
-Mówiłeś że jesteś alfą stada, mogłabym dołączyć?
-Oczywiście że tak.
Przeczekaliśmy burzę i noc. Gdy rano się obudziłem wyszedłem zaczerpnąć świeżego powietrza.
Klacz się obudziła około 5 minut po mnie.
- Czeka nas długa wędrówka w góry, napij się i zjedz trawę.
- Po co w góry?
- Do głównej siedziby.
<Ashavia?>
- Aha... Jestem Opal, A ty?- Uśmiechnąłem się.
- Ashavia. - Klacz wydawała się być miła, ale była najwyraźniej ostrożna w stosunku do obcych.
Zaczęło grzmieć, a po chwili pioruny uderzały o drzewa.
- Szukasz może stada?- Zapytałem.
- No... A może należysz do jakiegoś? - Klacz spojrzała na mnie.
-Tak się składa że jestem alfą Stada Niezłomnych Dusz. - Zaczął padać deszcz- Biegnij za mną!- Krzykłem i pogalopowałem do przodu prowadząc ją do jaskini. Otrzepałem się klacz również.
-Mówiłeś że jesteś alfą stada, mogłabym dołączyć?
-Oczywiście że tak.
Przeczekaliśmy burzę i noc. Gdy rano się obudziłem wyszedłem zaczerpnąć świeżego powietrza.
Klacz się obudziła około 5 minut po mnie.
- Czeka nas długa wędrówka w góry, napij się i zjedz trawę.
- Po co w góry?
- Do głównej siedziby.
<Ashavia?>
Od Ashavii
Koniec... Wyszłam z gęstego lasu. Rozejrzałam się i stwierdziłam, że zapadła noc. Spędziłam w tym lesie kilka długich dni... Niedaleko zobaczyłam sylwetkę konia, niemal niewidoczną w mroku. Podeszłam do niego, wiedząc, że przemówi przeze mnie duch przyszłości. Stąpałam cicho i ostrożnie, jednak koń prędko mnie zauważył.
- Cześć. - powiedział.
- Witaj... - mruknęłam, czując, że odpływam. No tak. Duch przyszłości... Mój własny duch w pewnym sensie opuścił ciało, i widziałam to z lotu ptaka. Unosiłam się w miejscu, obserwując dobrze znaną mi scenę. Jednak na twarzy nieznajomego konia malowało się zdziwienie, i może trochę strachu... Oraz ciekawość. Zaśmiałam się w duchu. Z moich ust wydobył się zielony pył, takiego samego koloru jak zawszę.
- To co kiedyś cię obraniało,
twym przekleństwem stać się miało, stało.
Dane ci przywódcą problemami obciążony,
wilk który moc ma ci pomóc, został odnaleziony.
Konie różnych ras sprowadzone zostaną,
by uwolnić drzewo,
lecz jaką stawkę dane im zapłacić?
Odnaleść musicie starego Kachami,
Jednak niech przyszłość nie zostanie przyśpieszona... - usłyszałam własny głos, a jednak odmieniony. Szybko mój duch wrócił do ciała, a ja obudziłam się we własnym ciele.
- Co to było? - spytał ogier, w szoku.
- Przepowiednia. Zdarza się to często, ale przepowiednia musi zostać wypowiedzana w obecności właściwego konia. Najwidoczniej ty nim jesteś. - powiedziałam.
Opal?
- Cześć. - powiedział.
- Witaj... - mruknęłam, czując, że odpływam. No tak. Duch przyszłości... Mój własny duch w pewnym sensie opuścił ciało, i widziałam to z lotu ptaka. Unosiłam się w miejscu, obserwując dobrze znaną mi scenę. Jednak na twarzy nieznajomego konia malowało się zdziwienie, i może trochę strachu... Oraz ciekawość. Zaśmiałam się w duchu. Z moich ust wydobył się zielony pył, takiego samego koloru jak zawszę.
- To co kiedyś cię obraniało,
twym przekleństwem stać się miało, stało.
Dane ci przywódcą problemami obciążony,
wilk który moc ma ci pomóc, został odnaleziony.
Konie różnych ras sprowadzone zostaną,
by uwolnić drzewo,
lecz jaką stawkę dane im zapłacić?
Odnaleść musicie starego Kachami,
Jednak niech przyszłość nie zostanie przyśpieszona... - usłyszałam własny głos, a jednak odmieniony. Szybko mój duch wrócił do ciała, a ja obudziłam się we własnym ciele.
- Co to było? - spytał ogier, w szoku.
- Przepowiednia. Zdarza się to często, ale przepowiednia musi zostać wypowiedzana w obecności właściwego konia. Najwidoczniej ty nim jesteś. - powiedziałam.
Opal?
środa, 20 stycznia 2016
Subskrybuj:
Posty (Atom)